photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 LUTEGO 2013

Bożesz ty mój...

Ciemność nadchodzi, Bożesz ty mój...

Skąd tu taki tłok i dlaczego koszula pachnie starymi ludźmi?

Gdyby tak wyłączyć umysł na jeszcze parę chwil, może lepiej na parę lat.

Świat przeraża, demony zioną chilli, a moj las mgła spowija...

Potrzebne zapomnienie.

Spacer, obok ty. Nie, nie trzymasz mnie pod rękę. Biegnę o parę kroków naprzód.. Czemu służy ten pośpiech? Tylko diabłu. 

 

Szłam sama. Po cóż mi kompan? Droga zdawała się ciagnąć w nieskończoność.. to dobrze, pomyślałam, więcej czasu, by przemyśleć to, co się dzieje w mojej głowie.

   Przed oczami bowiem wciąż ten sam obraz, ty i ja w uścisku. Szepczesz mi do ucha te słodko-pikantne słówka. Czuję zapach twych perfum, wciąż w nosdrzach go mam. Ogórek, pieprz i nieco piżma... Tak, miesza się z lawendowym płynem do płukania tkanin. To takie przyziemne, ale to sprawia, że jawisz się mi bardziej realny. Jednak rzeczywistość niesie też rozczarowania. Widzę dokładnie, jak zastygasz, słysząc dźwięk twego telefonu. Jakaś dziwna iskra pojawia się w twoim oku... Sięgając po telefon chrząkasz nienaturalnie. Ignorancko zatracasz się w czytaniu wiadomości.Wtedy jeszcze zębów nie zaciskam, nie ronie łzy. Gdzieś, głeboko w trzewiach czuję jednak, co następować ma. 

  Skąd zatem ta ślepota? Dlaczego człowiek sam siebie oszukuje?? Kiedyś przecież będzie musiał zmierzyć się z rzeczywistością...

  Tylko, że ty, wiedziałeś, co robisz. Umiałeś mamić...

   Odkładasz telefon, chwytasz mój podbródek i zaglądasz głeboko, a nawet głębiej w moje obojętne oczy. Bierzessz głęboki wdech, mrużysz powieki i silnie przywierasz do moich ust. Nie poruszasz nimi, po prostu pozwalasz neuronom popalać się pod wpływem bodźca. Zaczynam tracić tchnienie, nie odpuszczam, przyciskam cię mocniej do siebie. Już wiesz, jak wiele pokładam w tobie. Wykorzystując moje zatracenie w tobie, sięgasz mych kolan, wodzisz ręką w górę ud. Mój oddech zaczyna wibrować. Czuję dziwny płomieć pod sercem. To moje, tam ci nie wolno, mówię. Ty jednak zatykasz mi usta językiem i brniesz dalej. Czuję twoją dłoń na koronce moich majtek. Nie, nie chcę cię, sapię, wyrywając się z uścisku. Widzę wciąż twoją twarz, kiedy udajesz obrazę... Coś we mnie mięknie i pęka. Chcę znów paść w twoje ramiona i oddać się rozkoszy, jaką daje mi twój dotyk. Jestem już pewna, będę dążyć do ciepła i stanowczości twych rąk. Wiem, że będę dążyć do pieszczot i bezpruderyjnych uciech, a ty będziesz mi je serwował, kiedy tylko o nie poproszę... 

  Ale nie teraz. Najpierw muszę udać stanowczą. Przecież wszystko między nami jest ciągła grą. Czy jest pomiędzy nami coś prawdziwego? Choćby jeden gest?? Nie. To trzyma nas przy egzystencji, ten dreszczyk emocji...

  Dlatego muszę leczyć się z ciebie...

   Szłam już nieco wolniej. Coś gasło na niebie, ja zaś po środku lasu, wzburzałam kurz, powłócząc nogami. Przestałam czuć ból. To pewnie dlatego, że dokonała się "zemsta". Usłyszałam od ciebie te dwa słowa, trzy sylaby i dziewięć liter, po czym zamilkłam i udałam, że nie wydarzyło się nic znaczącego. Lada dzień odnajdę spokój ducha, jeszcze będę zdrowa...

  Będę zdrowa...

Informacje o carrie99


Inni zdjęcia: :) szarooka9325Miły zakątek. ezekh114Uparty jak Osioł :) bluebird11Rekonesans terenu. ezekh114... thevengefulone... thevengefuloneMorze kostki. ezekh114... thevengefulone... thevengefulone... thevengefulone