Powolutku, powolutku, wprowadzamy w życie nowe postanowienia.
Tak bardzo chciałabym zapomnieć. Ile razy to powtórzę? Może dopiero wtedy, kiedy to w końcu zrobie. Nie wiem ile jeszcze czasu potrzeba, co musi się stać, by wreszcie ta iskierka nadziei zniknęła. Miałam dzisiaj naprawdę fantastyczny humor, ale w ciągu ułamka sekundy legnął w gruzach. Życie jest małą ściemniarą. Nie wiem dlaczego tak długo wierzyłam, że może się udać. Czasami chciałabym być suką i rozrzucać uczuciami jak liśćmi jesienią. Niestety jest jeden liść, którego za wszelką cenę nie chcę wypuścić. Wreszcie musze zrozumieć że po jesieni przychodzi zima, która pozbywa się wszystkich liści. Ale po niej przychodzi wiosna i pojawiają się nowe liście, a czasem z nich kwitnie coś więcej. Niech ktoś mnie popchnie do przodu, pomoże zrobić ten pieprzony krok, z którym ciągle walczę.