Weekend, weekend, weekend. A ja uwielbiam mój pokój, moje kochane zaciesze, w którym czuję się najlepiej, po prostu bezpiecznie. Nie zamieniłabym tego miejsca na nic innego. Dzisiaj spędzam wieczór z rodziną, później może spacer. A jutro wreszcie...po długich wyczekiwaniach, w sumie to 3 tygodnie.. dostanę mój śliczny komputer, którego nie opuszczę na krok. Jabłko i cynamon..czuje święta. A jeśli chodzi o to co ogólnie czuje oprócz świąt, to raczej zachowam to dla siebie. Ciągle walcze z tym, co we mnie siedzi i jakoś słabo mi chyba wychodzi. Czy ten ból kiedyś w końcu minie? Czy może już jestem skazana na to wszystko..