Mamy cudowny, wyjątkowo czterodniowy weekend w porównaniu do innych. Wczoraj miałam swój dzień ostateczności, by wreszcie się wykazać nie tylko umiejętnościami jazdy, ale i opanowania stresu czy też lęku. Udało się, naprawdę się udało. Jestem od wczoraj najszczęśliwszą osobą na świecie, mimo że można prawo jazdy uznać za głupotę. Aczkolwiek gdy człowiek bardzo się stara coś dokonać i potrafi daś z siebie sto procent, to wtedy wszysko inne zanika. Przekroczyłam pewną granicę swoich możliwości, jeden ważny egzamin mam już za sobą. Czeka mnie ich jeszcze wiele. Przezwyciężyłam strach, z czego jestem ogromnie dumna. Od wczoraj uśmiech nie znika mi z twarzy. Za niedługo mój pierwszy samochód, pierwsza większa odpowiedzialność, za pojazd, siebie i innych ludzi. Jestem dzisiaj otoczona cudowną aurą, czego nikt mi nie odbierze. Jest dobrze, bardzo dobrze! W poniedziałek kurierem przyjdzie moja płyta Jamesa Arthura, kolejny super powód do radości. Już nie mogę się doczekać! Nie ma to jak dostać płytę przed premierą! Jest naprawdę świetnie...
Commit suicide
Dont fabricate
Just tell them baby
It was suicide
Dont sugarcoat it
Just let them know