Skończcie to, dajcie święty spokój.
Ból rozsadza łeb.
Ani tu, ani tu. Nie jest upoważniony a usprawiedliwiony.
Rozumiem nie rozumiejąc.
Paradoks goni za paradoksem.
Nawet sen nie pomaga, nie daje ukojenia.
Ciągła ironia losu.
Zmęczyłam się biegiem.
Błądzę, gubię się, mylę wciąż.
Gdzie światełko pytam się?
Stop mówię! Ile można?!
Chaos.