Tyle w temacie.
Tak serio, coraz bardziej pali mi się koło doopy i przestaję czuć kontrolę nad wszystkim a tego nie lubię, bo to jedyna sfera życia, w której mam farta i mi się udaje. Poddaję się. Już niczego nie chcę. Już mam dość. Nawet pie.rdolonej nadziei mam dość. Rzygać mi się chce wiarą. A o miłości nie powiem nic, bo zbanują mi konto.
Nie jestem głucha-trochę pie.rdolonej empatii.
"Nie chciałabym takiej sytuacji, że wiesz- Agnieszka jest normalną dziewczyną, ona chodzi do sklepu. Nie, ja nie jestem normalna, ja jestem pierdolnięta."