zawsze chciałaś dla mnie dobrze,żebym nie cierpiała,żebym się uśmiechała codziennie.mimo to moja psychika miała cię jako demona,który niszczy mnie od środka co dnia dobitniej i mocniej.przepraszam.na prawdę przepraszam.co raz częściej ranię ludzi.nie chce tak.może ja mam w sobie demona,którego bóg odpędzić nie umie,nie potrafi? ale przecież bóg potrafi wszystko,jest wszechmogący.dużo ludzi cierpi przeze mnie.przeze mnie? a może przez to co mam w środku.nie mam serca,mam diabła.kieruje mną jak marionetką.jestem maszynką demona.jestem jebaną pacynką,która potrafi ranić i zabijać ludzi od środka.kocha ich ból,jara go to.lubi patrzeć jak ludzie się wzajemnie zabijają,kierując tym.muszę to pokonać.jak? sama tego nie wiem.nie wiem czy dam radę go pokonać.nie chce więcej niszczyć ludzi,kłamać.diabeł nie jest człowiekiem,jest w człowieku.tak jak jest u mnie.to upadły anioł.który nie wie jak się podnieść i wpada do człowieka.wtedy cały świat postrzega go jako mordercę bez serca.jego serce nie jest już jego wolnością i wyborem.to szatan.to on kieruje tym wszystkim,mówi co mam robić.wtedy nie działa rozum,serce.działa tylko on.prawdopodobnie jestem specem od ranienia i niszczenia ludzi.przecież to nie ja.nie chcę tego.prosze,pomóż mi.błagam.dlaczego zwątpiłam? nie wiem.