Nie wiem, czy chcę, żeby ludzie wiedzieli, że ja tak bardzo czuję. Nie chcę ludziom pokazywać, że się czasami boję, że mam swoje strachy, słabości, bo mogą powiedzieć aha, to ty jesteś zwyczajna... I machną na mnie ręką. Więc czasami lepiej nie mówić niech sobie myślą że jestem stalową damą. Najważniejsze, żeby przed sobą nie udawać.
Dochodzę do wniosku, że to wina kobiet, że bardziej niż siebie potrzebują mężczyzn. To wina kobiet, że święcie wierzą, że największym szczęściem jest drugi człowiek. Wina kobiet, że czują, za dużo myślą i za mocno pragną.Wina kobiet, że są delikatne i ich obowiązek, żeby to maskować.I ich rola dopasowywać się do nich. Wina kobiet, że zamiast się poddawać i bronić jak mężczyzna, zacięcie brną na przód z nową siłą. Ciągle wierzą od początku, ze słowami na ustach 'nigdy więcej'. I kiedy tak mocno zdają się być kimś innym, niż są - stają się jeszcze bardziej wrażliwsze i smutniejsze. Nie jestem w stanie, a może i bardzo bym chciała, w zdradzie przed samą sobą, pokochać życie oparte na działaniu, zdobywaniu i posiadaniu.
ladymagic
(: