Dobry wieczór!
Nie zapomniałam, nie poddałam się! Sytuacja jednak nie pozwoliła mi dodać jakiegoś wpisu, więc niestety musiałam poczekać aż po dzień dzisiejszy. Weekend aktywny, ale poza domem. Cóż. Dziś zaczęliśmy deszczowym porankiem, zmęczonymi twarzami ludzi w autobusie, paroma godzinami lekcji i zimnym wiatrem na zewnątrz. Dramat? Skądże. Czas po zajęciach spędziłam na shoppingu, natomiast po powrocie do domu wzięłam się trening. Trafiony, zatopiony, nie ma że boli!
Od ostatnich dni czuję się nieco lepiej. Przestałam nieustannie narzekać na coraz to nowe dolegliwości i brak motywacij do jakiegokolwiek działania. Tak, życie ma sens i chce się wstać z łóżka - nieprawdopodobne? A jednak. Ilekroć leżysz, ziewasz i jedyne, na co masz ochotę to iść spać- wyczołgaj się, zostaw czekoladę i poćwicz, po prostu - nawet 10 minut, poćwicz. Ręczę za to, że po nawet tak krótkim czasie poczujesz przypływ enerii i chęć do działania. To jak będzie?
NAWET NAJKRÓTSZY TRENING JEST LEPSZY NIŻ ŻADEN TRENING!
No cóż, prawie 23 na zegarku. Jutro znowu w domu będę późnym wieczorem, huh. Miałam iść pobiegać.. kiedyś. Może uda się w środę. Tymczasem pora na to, by iść spać. Trzymajcie się ciepło, do usłyszenia jutro!
W o r k o u t:
10 minut - abs z Rebbecą Louise
15 minut - kardio kickboxing
squat challenge - 90 squatów (45x2- na poczatek i koniec treningu)
Dobranoc!