Dobry wieczór :)
Właśnie skończyłam trening, a więc i postanowiłam w końcu się tu trochę znów uaktywnić. Dołączyłam do nowego wyzwania na squaty, a że lubię wyzwania to zakładam, że nie ma opcji, aby nie wypaliło! Zauważyłam, że plan, z którego zamierzam korzystać nie zawiera właściwie żadnych treningów cardio, które jak sądzę akurat byłyby dla mnie przydatne, a więc sama postanowiłam od czasu do czasu chociaż dwa - trzy razy w tygodniu wpleść te ćwiczenia do dziennych zestawów. Co z tego wyjdzie - nie wiem, ale jeżeli chodzi o dzisiaj - plan zaliczony.
Pomimo, że zajęcia rozpoczynały się dopiero po 10, wstałam tuż po 7, aby wziąć się za usmażenie sobie wymarzonych pancakesów. Chociaż bardzo się starałam wyszły bardziej naleśnikowe - zwykłe, aniżeli puszyste i brązowe, jakie wyjść miały. Niemniej jednak nie umniejszało to ich smakowi, tym bardziej, że polałam je roztopioną kostką czekolady deserowej, posypałam płatkami owsianymi i paroma mandarynkami. Dodatkowo postanowiłam na zajęcia zrobić sobie wrapa, gdyż miałam do wykorzystania placki, łososia i warzywa. Niestety połowa tortilli podczas krojenia uległa uhm.. zniszczeniu, postanowiłam jej nie marnotrawić i wpakowałam do lunchboxa jako sałatkę, do tego sos jogurtowo - chrzanowy i voila. Uczucie sytości na dłuuuugo. Niestety wrapy musiały zastąpić mój dzisiejszy obiad, także zadbałam o wszystkie możliwe składniki, które powinny się tam znaleźć.
Ponadto jestem w trakcie testowania działania zielonej kawy sypanej. Na ogół wypijam zwykłą rozpuszczalną, ale przecież ileż można to samo.. Na chwilę obecną jestem zadowolona. Może i nie ma jakieś szalonej odmiany w kwestii smaku, bo niczym większym nie różni się od zwykłej kawy, ale jak wiadomo - jest nieco zdrowsza, więc... do dna :)
Ze względu na zdrowie postanowiłam zniwelować nieco moje stresy. Jak wiemy ćwiczenia są ku temu najlepszym narzędziem, lecz gdy stres i ogólne rozdrażnienie sięga zenitu, czasem warto postawić na coś jeszcze. Poza odpowiednią dietą i aktywnością postanowiłam odpuścić większośc stersujących godzin spędzonych nad książkami do nocy, postawiłam na codzienny relaks, podczas którego czytam książkę, rozmawiam z najbliższymi, przeglądam blogi - robię coś, na co nie miałam czasu wcześniej. Widzę diametralną zmianę, więc... wszystkim zapracowanym polecam - zwolnić, po prostu! I wiem, że wielu powie, że to niemożliwe, tak - już gdzieś to słyszałam. Po stokroć wypowiadałam te same słowa - nie da rady, nie potrafię, nie mogę. I tym oto sposobem dołowałam się coraz bardziej, doprowadzając naprawdę do nieprzyjemej skrajności... I - na co to komu? Czy nie warto się zastanowić i uczynić własne zdrowie zarówno fizyczne jak i psychiczne wartością nadrzędną? Warto, uwierzcie.
Warto wygospodarować minimalnie pół godziny czasu każdego dnia tylko i wyłącznie dla siebie, czy to na ulubione zajęcie, czy na medytację - cokolwiek. To ma być Wasz czas, Wasze pół godziny, w którym robicie coś dla swojej duszy i ciała. Nawet w najbardziej zapracowanych momentach - można, naprawdę można. Więc jak? Rzucamy wszystko?... (Nie bierzcie tego oczywiście zanadto do siebie).
W o r k o u t:
15 minut - kardio kickboxing z ciężarkami 3 i 1 kg
Dzień pierwszy squat challenge - 30 sq.
5 minut - rozciąganie.
{ Na zdjęciu pancakesy (mleczko kokosowe, mąka, jajka, szczypta soli, oliwa, proszek do pieczenia - wymieszane zwykłą łyżką) z polewą z czekolady deserowej (kostka czekolady deserowej, odrobina wody mineralnej i miodu), posypką z płatków owsianych i mandarynkami }
W E - C O U L D - B E - H E R O E S !
Trzymajcie się! Dobrej nocy!