Widzę tylko czerwoną, uschniętą różę wiszącą na mojej żółtej ścianie&Ususzona, by została przy mnie jak najdłużej. By przypominała mi o tamtej niezwykłej nocy, Ona już nie ożyje, ale przesuwając wzrok trochę w lewo widzę ogród zapełniony różami, pięknymi i niezwykłymi. Dlaczego nie mogę Ci jednej z nich podarować? Powiedzieć, że Cię kocham& Powiedzieć dziękuję? Bo Ty nigdy nie lubiłeś kwiatów& A teraz codziennie Ci je przynoszę, w miejsce, które znienawidziłam- cmentarz.
Miałeś na imię Maciej. Nie byłeś idealny, ale Twoje oczy zwalały z nóg nie jedną panienkę. Ale to ja byłam tą jedyną, dla której poświęciłeś swój największy dar- miłość!
Życie pełne wyzwań, kochałeś sporty ekstremalne. Poświęcałeś im wiele czasu, czasami byłam zazdrosna. Czasem? To za mało powiedziane. Po prostu nie rozumiałam jak możesz kochać bardziej sport niż mnie& Ale tak było.
Kochanie, nigdy Ci o tym nie mówiłam, ale zawdzięczam Ci tyle dobrego. Pomogłeś mi przezwyciężyć chorobę. Pocieszałeś, przytulałeś kiedy trzeba. Byłeś przy mnie kiedy zostałam zupełnie sama. Kiedy straciłam rodziców& Moje życie nigdy nie było kolorowe, nigdy nie byłam do końca szczęśliwa. Ale w końcu znalazłam Ciebie. Na studiach. Zawsze marzyłam o takiej miłości w szkole. Wspólna nauka, śmiechy itp. Codzienność- już się do niej przyzwyczaiłam. Ty zresztą też. Może dlatego chcieliśmy spróbować czegoś więcej? Ja chciałam. Skok na bungee- to było to! Bardzo tego chciałam. Ty byłeś wniebowzięty, że możesz mnie czegoś nauczyć, chciałeś, bym ja również pokochała tę dziwną adrenalinę. I dlatego po tym jak zostałam psychologiem, byłam zaręczona z Maciejem oraz istniało we mnie już małe, nowe życie, chciałam spróbować jeden jedyny raz skoczyć na bungee. Ty byłeś już bardzo doświadczony w tych sprawach, ja nieco się bałam. Ale to chyba normalne? Wjeżdżając na górę poczułam się trochę nieswojo, strasznie się bałam i szczerze mówiąc, nie chciałam tego robić. I w ostateczności skończyło się na szybkim zjeździe i czekaniu na Macieja na dole.
Widziałam jego postać niewyraźnie, stała na jakiejś desce, machała do mnie. Ja myślałam już o tym, że po skoku idziemy na jakąś dobrą pizze do baru, może do jakiegoś sklepu zobaczyć wózki albo łóżeczka. W ogóle nie myślałam w tej chwili o Nim. Byłam spokojna. Kiedy przed skokiem spojrzałam jeszcze raz w górę usłyszałam od Macieja: Kocham Cię Skarbie, to dla Ciebie! Patrz jak ja potrafię!.
I skoczył. W ułamku sekundy zobaczyłam jego ciało leżące na ziemi, nieruchome. Byłam w szoku, przecież jeszcze przed chwilą do mnie mówił, że kocha, że skacze dla mnie. Więc dlaczego teraz leży i się nie rusza?! Moja świadomość nie przyswajała rzeczywistości, nie chciała wierzyć, że On już nigdy nic nie powie& Z miejsca zemdlałam.
Jego miłość go zabiła, nie ja, a sport& Dziedzina, której poświęcił masę swojego życia&
Znowu idę na cmentarz. Tym razem z Maciusiem, moim synkiem. Tłumaczę, że tu leży jego tatuś, który był wspaniałym człowiekiem, którego kochałam z całego serca.
Podchodząc z kwiatem, synek mówi:
- Tatuś, może jednak polubisz te kwiatki? Patrz, jakie ładne& I do tego od Mamusi. Od Twojej miłości. Jedynej miłości&