Z ogromną stanowczością zabroniłem sobie wylewania żali, ale odnoszę wrażenie, że poza tym miejscem duma nie pozwala mi na wyłożenie własnych myśli. Anonimowość zawsze była mi bardziej przychylna.
Poczucie braku przynależności coraz bardziej kurczy moją samoocenę, a ja mimo coraz to nowszych pomysłów na jej odbudowanie tylko skuteczniej zaganiam się w ślepy zaułek. Obawiam się, że nie tylko umarło we mnie wewnętrzne dziecko, ale również ambicje które swojego czasu zdawały się być moim słabym punktem. Chciałbym być ponad to czym stałem się na dzień dzisiejszy, ale przestaję rozumieć tę wersję siebie, która wydaje się odległa o miliony lat świetlnych.