Poznaliście już jej synka. Buras jest z nami już ponad rok, a ta Kiciunia na zdjęciu zagineła ok. poł roku temu.
Kochałam ją, dbałam o nią . TO JA JĄ ZNALAZŁAM!!! Jak była mała, ktoś najprawdopodniej ją wyziózł, ale była taka urocza, ze postanowiłam ją przygarnąć. Od razu każdy w domu ją pokochał. Chyba nigdy nie mieślimy tak wspaniałego kotka. W te wakacje przeżyłam koszmar. Kicia była w ciązy i kiedy urodziła jednego kotka z niewiadomych przyczyn zatrzymał jej się poród. Pojechaliśmy do weterynarza, dostała tabletki wywyłujące skurcze, ale konieczna była cesarka. Kicia miałaby 6 ślicznych kociaków, niestety dwa zmarły przy zabiegu, ale oprócz tego jednego, którego urodziła wczesniej udało się "wyciągnąc" z jej brzuszka jeszcze 3. Już wcześniej zastanawialiśmy się nad sterylizacją i moi rodzicie postanowili ze zrobimy to "za jednym zamachem" z cesarką. Jednak nikt nam nie powiedział jak po takim zabiegu zmienia sie psychika kota!!! Gdy kicia wróciła do domu, nie mogłam patrzeć jak strasznie kiwa jej się głowa od narkozy. Oczy miała jak 5 zł i strasznie się bała. Próbawałam z siostrą przystawiać do niej kotki do karmienia. Daremnie. Kiedy się już wybudziła calkiem wgl nie poznawała swoich dzieci... Trwało to około dobę . Kupiłam mleko dla niemowląt i ze strzykawki z wentykiem próbowałam je karmić... NIestety. Patrzyłam jak wszystkie umierają ! ;(
Nie da się tego opisać
Trzymajcie się.