chyba już wolałabym żeby nigdy się nie odezwał, chociaż jeszcze dzisiaj stwierdziłam, że mi przykro
przez kilka pierwszych minut stopniało mi serce i pomyślałam "wszystko znów wróci do normy"
ale po chwili pojawiła się niechęć, bo ta norma jest chora
i taaaaaaaaaak mnie wkurzył jak jeszcze nigdy, słowo daję, chętnie bym go pobiła
i tak to praca nad podrozdziałem o percepcji interwałów muzycznych wzieła w łeb.
zamiast niego.
czuję żałość i zażenowanie napisawszy co powyżej, mam nadzieję, że to początek końca tej pięcioletniej farsy.
zbawiaj świat beze mnie. biznesmen cholerny.
***
co zabawne, nie mogę się doczekać operacji.
myśl o bólu i o tym, jak będzie mnie telepać z zimna po narkozie odchodzi na bok, gdy pomyślę
co w zamian za to dostanę. już teraz zaczynam się oswajać z myślą o byciu naprawionym i o tym co to dla mnie znaczy.
w końcu będę całością.. jak teraz nauczyć się z tym żyć?
kamień właśnie zaczyna spadać z serca, a jeszcze niedawno był linią obrony.
wszystko będzie dobrze. bardzo dobrze.