rok cholernie ciężki.
Mam nowe nadzieje. Pewnie znowu wszystko pierdyknie jak zwykle, ale póki marzę, rozmyślam i mam czym się zająć wiem, że ma to sens.
Zaczęłam chorować na nowe rzeczy, gdzieś obsesyjnie do nich dążyć. Narazie czuję, że poza swoimi myślami nie mam nic i długo mi się to nie zmieni. Nawet nie wiecie jak trudno jest sklecić jakieś zdanie by miało przekaz dość jasny, a jednak zagadkowy gdy chce się tyle wykrzyczeć światu. A krzyczeć nie mogę.