Niektóre rzeczy idą mi bardzo szybko, niektóre wleką sie niemożliwie długo. Tak jak np. termin rehabilitacji z dopiskiem ''pilne'' na skierowaniu. Ćwiczę cierpliwość.
Muszę wziąć się za czytanie, bo terminy gonią. Marzę o momencie w którym bez wyrzutów sumienia sięgnę po książkę, którą chcę przeczytać, a nie muszę.
W. przeżywa dość burzliwy okres, ale jakoś przetrwać trzeba będzie.
Bazyś był u fryzjera dziś. To jest taki wspaniały moment, kiedy wchodzę do domu, a psisko, które mnie wita, jest obcięte, a tym samym o 5 kilo lżejsze :)
Klarcia się na połowinki szykuje :)
Wszyscy generalnie są szczęśliwi. Kacha z Olą piszczą co godzinę ( tak, to czapeczka :D ), Pili przerabia Mickiewicza... wszystko gra!
Teraz tylko ułożyło się W. , a moja lista lektur niech się skróci!
Jest pięknie, trzeba to docenić.
Nawet słońce dzisiaj wyszło!
Korzystajcie,
J.