Otworzylam szeroko oczy siadajac na lozku,ciezko dyszac zlapalam sie za gardlo mialam susze w gardle,laknelam wody.Wstajac spogladnelam na Ryana,spal jak zabity,ale na jego twarzy malowalo sie szczescie.Nalalam sobie szklanke wody niezle halasujac pocichutku weszlam do sypialni i usiadlam obok towarzysza,nachylilam sie l,i przygladalam uwaznie.Ni stad ni z owad jego dlonie szarpnely moim cialem i spoczylam na jego ciele,przy tym roskoszujac sie ustami Ryana.Patrzyl mi prosto w oczy po czym wydyszal
-na prawde Cie Kocham(usmiechnal sie)
-na prawde wiem(zasmialam sie wstajac).Lecz Ryan nie dal za wygrana,prawa dlonia gladzil moje nagie udo i posladki,po czym dodal blagalnie
-a Ty mnie kochasz?
-kocham(usmiechnelam sie,obracajac i siadajac na jego rozchylone nogi).Calowalismy sie przy tym poznajac swoje cialo
-Nie mam zamiaru isc do szkoly(powiedzialam,spoglodajac na zegar wiszacy w kuchni)
-opuscimy 3 lekcje dobrze?(poprosil Ryan),skiknelam glowa na znak zgody i zniknelam z garscia ubran w lazience.Postawilam na czarne rurki do tego plazowy staniczek z cwiekami,na to zalozylam zwiewna krotka z duzym dekoldem czarna bluzke,ktora miala nieliczne fredzle.Wybralam luzno rozpuszczone blond wlosy i przejechalam tuszem po rzesach,na moj widok Ryanowi blysnely oczy i oblizal usta,ja cicho sie zasmialam,a chwille pozniej uslyszalam-chodz tu do mnie(mruknal seksownie).Zjedlismy sniadanie,ktore zrobil Ryan,byl to omlet z jagodami -slonecznie dzis(zauwazylam spogladajac za okno)
-juz niedlugo bedzie goraco(wyszczerzyl sie Ryan).
Zaparkujowal dzis pod sama szkola,zesiadlam z motocyklu zdejmujac kask i uwalniajac przy tym moje blond wlosy,poprawilam skurzany plecaczek i calujac w usta Ryana ruszylismy za reke w stronne drzwi szkoly.
-Kurde kazdy sie na nas gapi(zaobserwowalam)
-bo do siebie pasujemy(usmiechnal sie Ryan poczym objal mnie ramieniem calujac w czolo),moje czarne botki zawadzaly w drodze,ale nic nas nie powstrzymalo na dojscie do stolowki,zajelismy miejsce (jak zawsze)obok naszych przyjaciol Amber,Alexa,Jenny,Roba i Natana.
-Wy razem?(powiedzial hor),opadlam na krzeslo mowiac-no tlumacz sie cos zrobil(popatrzylam w oczy Ryana).Ryan wszystko im opowiedzial -no i wlasnie wtedy Heidi i ja zostalismy na nowo para(zakonczyl opowiesc)
-a czy warto ?(dodala Jenna),jak zawsze tylko ona bala sie milosci,Amber i Alex jak zwykle mnie usciskali,w zwyczaju,Amber mnie dusila...Rob wzruszyl ramionami,a Natana cos zakulo bo malo co sie odezwal i dziwnie wygladal,myslalam iz mu juz przeszlo to cale "zakochanie" sie we mnie...
-Slyszeliscid,ze Sandra nie jez z Andrevem??(zaczela plotkowac Janna)
-a gdzie jest Emi?(zapytalam patrzac na puste miejsce obok Roba),dziwne,bo ze soba kreca...
-nie wiem (burknela Jenna)
-pojechala gdzies z ojcem.(wytlumaczyla Amber przysluchujac sie grupce przyjaciol,ktorzy zawiezle prowadzili dyskusje.-Idziemy stad?(zamruczal mi do ucha Ryan),mometalnie przy dzwieku dzwonka podnioslam sie z miejsca wraz z Ryanem,wyszlismy zostawiajac przyjaciol,jeszcze raz spojrzalam na Natana byl przybity niz dotychczas,moglam mu nie robic nadziei...teraz cierpi.
-O czym myslisz?(uslyszalam Ryana)
-a..tak sobie o niczym warznym(sklamalam,bo Natan byl dlAa mnie warzny,lecz z calej tej 7 moglam liczyc tylko na Ryana).