Witam!
Odnośnie tego, co myje mi łeb mam 2 wymagania: żeby odświeżało (czyli myło) i żeby nie swędział mnie po myciu łeb (co się zdarza przy rumiankowych wkładach do składów).
Kiedyś już używałam Gliss Kurr od Schwarzkopf i bardzo sobie go chwaliłam, za zapach, pianę i efekt. Niestety, po zachwycie, że w końcu go dorwałam w Bodycare, zostały wspomnienia. Włosy były po nim przyklapnięte, a zapach w ogóle na nich nie zostawał :< pękło mi serce i z ulgą dokończyłam butelkę.
Aktualnie na zmiane z dzidziusiowym szamponikiem z Lidla (ale o tym innym razem) używam Herbal Essnces. Wiem, że jest do włosów farbowanych, których nie posiadam, ale chciałam mieć coś różanego do głowy xD I przez tą moją zachciewajkę się z nim polubiłam i pewnie ze mną zostanie :) Czuję, że włosy są świeże i lekkie, fajnie się rozczesują, nawet jeśli pominę odżywkę :P
Używałam wielu specyfików do włosów, ale ten różany jest naprawdę spoko :) cenna też dobra i tutaj może na bank konkurować z moim ulubieńcem - szamponem w kostce z Lush Cosmetics :)
A Wy czym myjecie głowy? Co Was odrzuca w szamponoym składzie?
Pozdrawiam Włodzia!
xxx
Jeśli lubisz zdjęcia jedzenia, wpadnij na mojego insta. Wyszukaj wlodziabella.