Moja nowa "siostra" wgl nie ma do siebie szacunku. Jej ubior polega na dresach i bluzce dzieki, ktorej moze pokazac swoj przekuty pepek i tatuaz na plecach. Zero szacunku do swojego pieknego ciala, nie moglam zrozumiec jak mozna niszczyc sobie tak cialo. Ale oprocz kolczyka w pepku miala jeszcze w wardze. Niestety pokuj mialam z nia, co mi sie bardzo nie podobalo. Pelno bylo plakatwo jakis murzynow. I ulotki "bitw na glosy", kiedy sobie tak przegladalam te plakaty nagle ktos mnie popukal po plecach- Czesc jestem Karmen. Chyba nawet nie wiesz co to jest. Widac, ze grzeczna ulozona podporzadkowana dziewczyna nadzianych rodzicow. To ze mamy wspolny pokoj i bd o ile wiem dlugo go razem dzielic to nie znaczy ze bd twoja nianika. Masz jakies imie?- zdziwiona jej wypowiedzia powiedzialam- O ile wiem to chyba kazdy ma imiem. Nazywam sie Abby. Tak nie znam sie na tym i wiesz co- zmierzylam ja zwrokiem- nie chce sie na tym znac, bo jeszcze bd moze wygladac tak jak ty.- odwrocilam sie i poszlam do kuchni. Kiedy jedlismy razem obiad nikt sie nie odzywal, Karmen zjadla pierwsza i kierowala sie juz ku drzwi kiedy zawolala ja matka- Karmen zabierz Abby ze soba wiesz ze nikogo nie zna zapoznaj ja z otoczeniem i ludzmi niech znajdzie jakis przyjaciol, moze wy sie zaprzyjaznicie.- widzialam po jej minie ze nie byla zbytnio zadowolnona, ale po chwili powiedziala- Dlugo mam na ciebie czekac, az zjesz?- po czym wstalam ubralam buty i poszlam. Widzialam ze tu nie pasuje dziewczyny pokazywala swoje czesci ciala, chodzily w dresach i byly albo murzynkami albo mulatkami. A ja? Ja bylam biala dziewczyna, w rurkach i sweterkach. Poszlismy na jakies boisko byl tam ten chlopak zawstydzilam sie troche, ale poszlam dalej Karmen mnie przedstawila ale zapamietalam tylko jego imie Kain. Po 5 minutach chlopacy sciagneli koszulki i zaczeli grac w kosza, dziewczyny sie wyklocily i tez z nimi zagraly. Ja usiadlam na lawce i kiedy odpisywalam na sms do mamy, nagle jakas reka zabrala mi telefon- Ej. oddaj mi go, chyba wiesz..- i podnioslam glowe do gory a to byl on - Co mam niby wiedziec?- zapytal mnie z usmiechem na ustach- To, ze nie zabiera sie cudzych rzeczy oddaj mi go!- odpowiedzialam-Ok. oddam pod warunkiem ze zagrasz ze nami w kosza- powiedzial, jego usmiech dalej byl na jego twarzy- Nie bd grac w zadnego kosza nie umiem i nie chcem umiec- wstalam i poszlam do domu mialam dosc ich nawet jego. Idąc juz slyszlama tylko glos "Ej, Abby zartowalem oddam ci ten telefon chodz". Weszlam do domu po czym polozylam sie na lozku. Karmen o ile wiedzialam nie miala dzisiaj nocowac w domu, spala u swojego prawdziwego ojca. Byla juz pozna godzina, nagle ktos zaczol rzucac kamieniami w moje okno. Wystraszylam sie, po czym podeszlam do niego delikatnie odsunelam firanke i zobaczylam Kaina. Otworzylam okno i dodalam- Kretynie nie masz o ktorej przychodzic Karmen dzisiaj nie ma wiec zycze milej nocy- chcialam juz zamknac okno kiedy on mi nie pozwolil- Ale ja nie przyszlem do Karmen tylko do ciebie, masz 2 minuty zeby sie ubrac i wyjsc przez te okno, pamietaj ze mam twoj telefon a juz chyba z 4 razy twoja mama dzwonila- powiedzial z tym swoim usmieszkiem na twarzy-Wali mnie to nigdzie z toba nie bede wychodzila, wiec zegnam.