Bo największa pomyłka nastąpiła w roku 1995...
Jestem pomyłką.
Kocham historię z panem profesorem no i Klaudią - rządzimy, bez wątpienia.
Pierwszy dzień tygodnia minął wyjątkowo spokojnie... nawet piąteczka z matmy wpadła, do tego arkusz zaliczony.
Bartek wciągnął nas (za co jestem bardzo wdzięczna) w wieczorek poetycki... kocham być prowadzącą.
Do tego znowu trzy dni pełne niemca - na samą myśl mi się cofa obiad sprzed tygodnia.
No i byle do środy - popracujemy znowu :>
Kolejny miesiąc przepełniony - z weekendu na weekend coś... jak tu być spokojnym, kiedy się nie da?
Ja nie rozumiem.
Ale mi się przynajmniej nie nudzi - to jest najważniejsze :> .
Masa cudownie spędzonego czasu z niezwykłymi ludźmi.
Pozdrawiam sobotnich gitarzystów.
Nienawidzę być w domu w weekend.
Sama.
Dlatego dziękuję :)
No i byle do tego weekendu - zaśpiewamy niejedno "Sto lat" :)