Dobra...
Chyba już się pozbierałam.
Pogodziłam ze wszystkim.
Mogę się uśmiechać.
Z przyjaciółmi powinno się przeżywać miłe chwile, nie tylko te złe.
Ale...
Jak mogą być te dobre,
jak ze wszystkim muszę sobie sama radzić ?
Liczę na siebie,
bo moje szczęście innych nie obchodzi.
I teraz nie piszcie nic w stylu:
'weź nawet tak nie mów'
'mnie obchodzi'.
Jak tak, to kurwa czemu nic nie robicie.
Ja 2 metry przed Wami samobójstwo prawie popełniam,
a Wy macie na to wyjebane.
Tak, skoczyłabym.
Ale wiedzcie, że za którymś razem naprawde skocze.
I jeszcze jedno.
Omijajcie dalej te negatywne notki.
Traktujcie jakby ich nie było.
I dalej miejcie na to wyjebane.
I na mnie.
ale dobra.
wasz wybór ;/.
Wróciłam.
Mam już poukładane.
Ale zupełnie odmieniona.
Zostawiam to w tyle.
a ON ?
może ktoś wie co się z NIM dzieje ?
bo ja nie wiem.
olewa to wszystko ? a może mnie ?
nie wiem.
Dobra.
Pa.