Oczywiście wczoraj na placku się nie skończyło.. Nie mam pojęcia ile dokładnie zjadłam, ale dostałam strasznego napadu.
Na sam koniec wypiłam kakao i zjadłam biały chleb z szynką i pomidorem.
Ok 23 nie wiedziałam co się ze mną dzieje, zaczęłam się tak przejmować tym ile zjadłam, że zrobiło mi się duszno i słabo (mimo otwartego okna) i czułam kłucie w klatce piersiowej. Kiedyś już brałam jakieś zwykłe tabletki na uspokojenie, bo stresowałam się sprawdzianami w szkole, za bardzo nie pomagały, ale ogarnęłam się i to przeszło.
Ciągle myślę o jedzeniu, o tym jak gruba jestem, co ile ma kalorii, co zjem jutro, czego mogłam nie jeść dzisiaj, jak zrobić żebym nie musiala jeść z mamą obiadu, wszystkie myśli krążą wokół chudnięcia.
Dzisiaj i jutro postanowiłam ogarniczyć się do minimum, jak dam radę to jeszcze w środę też. W czwartek idziemy ćwiczyć na sztafety pływackie, które mam w następny piątek (tak w dzień połowinek...) więc przed pływaniem będę musiała coś zjeść wyjątkowo w szkole żeby mieć siłę.
Bilans:
kawa z odrobiną mleka - 15kcal
jabłko - 100kcal
Jeśli chodzi o ćwiczenia to codziennie robię brzuszki i wymachy nóg, od 10 zaczynam a6w żeby skończyć idealnie przed świętami (jeśli dam radę), ale głównie nastawiam się na bieganie bo widzę że dzięki niemu nareszcie schudłam odrobinę z piersi.
Dzisiaj 10km w 56min, jutro zrobię mniej żeby się nie zajechać. Ogólnie tata to triathlonista i maratończyk i widząc jak teraz biegam namawia mnie na "Maniacką Dziesiątke" w Poznaniu, która jest w marcu. Chciałabym wystartować, ale wiem, ze chcąc zrobić dobry czas będę musiała później zacząć więcej jeść.
Jeśli zlecę w udzie do 48-50cm, w biuście do rozmiaru stanika B i na wadze będzie góra 46kg to zwiększę ilość kalorii odpowiednio do treningów tak żeby dać radę.
Chudego wieczoru ;*
Znów mi pisał, że czuje że go odrzucam, oddalam, olewam i mam go w dupie. A jemu zależy. Płakałam czytając to, już prawie mu napisałam, że w głowie ciągle tylko myślę o diecie, że to przez jego powtrzanie że jestem gruba (niby w żartach) chce schudnąć. Ale nie napisałam i dobrze. Bo wiem, że wtedy to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, żałowała bym tego, że wie a on powiedziałby że przecież jestem chuda. Dziękuję za kłamstwa. Nadal jestem gruba, wiem to, spasiony tłuścioch, ale z czegoś to 7-8kg musiało zlecieć, widze że mam mocniej wystające obojczyki i nareszcie chudsze ramiona. Jestem ciekawa czy to zauwazy w czwartek na basenie, jesli mi coś powie to wiem, że dostanę większej motywacji, bo powie mi to po zobaczeniu mnie, a nie po tym że mu napiszę że się prawie głoduje zeby potem nawalić.
CIeszę się, że mogę tu wyżalić się ze wszystkiego, mimo że to pisane jest byle jak i prawie nikt tego nie czyta