Dziś się udało.
Ściemnianie od rana, że mam mdłości się opłaciło, nikt mi nic nie wciskał do jedzenia, a gdy byliśmy u cioci na kawie i kolacji po cmentarzu poszłam do pokoju i leżałam.
Ogólnie się źle czuje, więc zaraz idę spać.
Dodam tylko, że cholernie ciężko mi nie wchodzić na wagę, bo postanowiłam sobie, że zważę się dopiero 9.11.
Gdzie teraz przynajmniej 3-4 razy dziennie się ważylam, muszę się odzwyczaić.
Bilans:
odrobna sosu kurkowego - 60kcal
polędwica wieprzowa pieczona (mama mówi że dała mało tłuszczu) - 170kcal
kompot z moreli - 90kcal
RAZEM: 320kcal