Ostatnie kilka dni spędziłam na spaniu, jest dobrze, jest świetnie. Lubię spać bo wtedy nie myślę i nie martwie się. Gorzej jest w nocy. W sumie to od niej się wszystko zaczyna - nie mogę spać, nie śpię, a potem w dzień, jeśli mam okazjię to się odsypiam. Czuje się jakbym była rozbitą szklanką. Kawa i HIM są ukojeniem dla mojej duszy. Jestem zakochana w akustycznych wersjach ich piosenek. Ville jest jest w nich taki stanowczy, a zarazem delikatny i bez siły, jakby sie rozpadał na kawałeczki. Jego szorstki głos jest cudowny.
Po śniegu zostały lekkie ślady na chodnikach, zimny wiatr i zapach wieczornego mrozu.
''In the grace of your love I writhe, writhe in pain.
In 666 ways I love you and I hope you feel the same.
I'm killing myself for your love and again all is lost.
In 777 ways I love you 'til my death do us apart.''