Ciężko jest wstawać rano i nie widzieć w mieszkaniu osoby,którą niegdyś widywano codziennie..
Nie słyszeć Jego głosu,kroków czy też nawet chrapania.
Ciężko jest uświadomić sobie,że nie ma już osoby , z którą żyłaś 18lat..
Dzieciństwo,młodość,wkrocznie w dorosłe życie - właśnie przy Tej osobie.
Ciężko wytłumaczyć Jego ciągłą nieobecność..pamiętając Jego stuprocentową obecność.
Był w nagłych sytuacjach, w których Go potrzebowałam.
Nigdy nie cierpiał na zewnątrz. Wszystko duszone w sobie, w końcu kiedyś musiało wybuchnąć.
Wybuchnąć i pociągnąć za sobą ofiarę, tak niewinna i kochaną.
Popełniał błędy, ale kto tego nie robi?!
Ciężko jest to wszystko sobie wytłumaczyć.
Dlaczego? To pytanie utkwi w pamięci na zawsze..
On zostanie zaś w sercu..