Przegięłam. Zjadłam za dużo. Chyba dlatego, że pracuję fizycznie, a wczoraj zjadłam 1400 kcal, dzisiaj 1600 i potem dojadłam 'trochę'. Ale poniżej 3000 czyli nie ma tragedii :D A przynajmniej nie ma takiej, jak była zawsze, na zasadzie 'i tak już zepsułam, to kupię jeszcze ciastka batoniki i je zjem'. Aaa i dojadłam zdrowymi rzeczami. Wiem wiem, kcal to kcal, ale o tyle dobrze, że się nie ugięłam na kaloryczne rzeczy, które pochłaniam jak szalona :D Poźniej pobiegałam i pojeździłam na rowerze. Ot, tak żeby spalić kilka zbędnych kalorii :) Jutro postaram się podciągnąć dietę pod 1600 kcal. Może wtedy nie będę miała takiego napadu głodu jak dzisiaj, a dalej będę w sporym deficycie.