Powinnam się postarać, prawda? To pierwszy wpis, więc.. więc.. Jahwe, jebać to.
Zakładam nowego photobloga, nie zapraszam ludzi z okolicy, szkoły, ni starych znajomych, nie wysyłam linków i nie chwalę się nowymi wpisami. Czemu? Bo chcę się uwolnić, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Nie chcę by wiedzieli o czym myślę i czym się zajmuję. Chcę być odizolowana i oderwana. Nie chcę wiedzieć, nie chce widzieć. Niepotrzebne mi to.
Cóż mogę powiedzieć? Przez ostatnie dni było - jakby nie patrzeć - inaczej. Zmiany chciałam, zmianę otrzymałam, ale dopiero teraz staję przed koniecznością odpowiedzenia na pytanie 'Dobrze jest?'. Nie, nie jest dobrze i podejrzewam, że dobrze długo jeszcze nie będzie. Pocieszeniem jest to, że już za.. Jahwe.. 22 dni zakończenie roku. Niestety, nie będzie mi dane oblewać tego dnia w podobny sposób, jak rok temu, chociaż chciałabym. Podejrzewam, że 1 lipca również będzie inny od tego, który nastąpił dwanaśnie miesięcy temu. Całe dwa tygodnie spędzę na innej zasadzie. Zastanawiam się jak to będzie 16. Jeżeli mamy powtórzyć to co rok temu się wydarzyło - to jestem szczęśliwa i jestem w Skowronkach, oby nie dosłownie. Chyba po raz to pierwszy nie mam żadnych planów na zbliżające się nieubłaganie wakacje. Modlę się jedynie o możliwość wyjazdu stąd.. zaraz, tylko do kogo ja się modlę? Do siebie, okej. Przyjmijmy, że modlę się do siebie.
Dosyć na jeden wpis. Nie straszmy, Precelku, nie straszmy.
'Leżymy razem martwi, wszyscy się o nas martwią,
mogę powiedzieć tylko jedno, co? Było warto.'