Pulsuje żródło Twojej głowy - szczęśliwej.
Z linii piersi spływam do gęstwiny tulących się linij,
do łona,
które miękki puch, jak wieczór śród oazy, ściemnia
i rozwarte biodra - biodrom pragnącym wyściela na opuszczony sen ud.
Płynnymi dłońmi rozsnuwam twoją nagość
na moim obnażonym ciele.
I nim
świt
odsłoni twe nogi -
Od kolan ciało jak delta odpływa
do stóp uwieńczonych Ziemią.
"Świt" - Julian Przyboś
Wiersz wyżej właśnie próbuję opracować na polski, spodobał mi się, nawet bardzo. Nareszcie coś normalniejszego, bo z normalnych to do tej pory był tylko Staff i Konopnicka.
Jutro już piątek, który został zaplanowany przeze mnie i Bartuśka, i nastawiony na wspomnienia, więc nie mogę
się doczekać. Uciekam do polskiego i powtórki z wos`u.