Moje kochane maleństwo.
Otaczam się przedmotami, które z ogromną siłą przypominają mi o przeszłości, ale też tymi, które kiedyś nią się staną. Nostalgiczne spojrzenie przez ruchome kraty, którymi można wyjść, ale nie mogłabym do nich już nigdy wrócić, więc dobrowolnie zostaje we własnym umyśle otwartego więzienia.
Gdyby jutra miało nie być... jutro jest niepewne, dlaczego więc każdy żyje tak, jakby świat nigdy się nie kończył?
Doba ma za mało godzin. Za mało czasu na sen, za mało na rozpoczynanie przyszłych wspomnień... na jutro.
Zaczynam wstydzić się swojej depresyjności... Próbując się z niej wydostać, wspinam się po schodach, które jadą w dół. Idę, będąc na tym samym poziomie, przynajmniej nie obniżając go.
Nie upadnę już. Przynajmniej nie teraz.
Przyziemnie sprawy i zwyczajne życie powodują popadanie w rutynę. Rutyna jest przyzwyczajeniem. Przyzwyczajenie się jest końcem.
Po przebudzeniu się następuje kilka sekund, kiedy ciało żyje bez świadomości. Niewiedza kim się jest, gdzie, co się działo... jest chwila między snem, a życiem, które przez niedługi czas jest czystą tablicą. Orgazm egzystencjalny.
Cisza jest czysta.
Tylko milczenie jest prawdą. W każdym słowie jest drugie dno, druga prawda, druga racja. Cisza jest jednoznaczna.
Jest przeszłość i jest też przyszłość, ale nie ma teraźniejszości. Nie istnieje. Wszytsko natychmiast staje się historią. O teraźnieszości możnaby było powiedzieć dopiero wtedy, gdy czas się zatrzyma.
Kiedy będzie "teraz"?
Miłym jest wrażeniem, wypełnić siebie podstawowym uczuciem.
To, co czuję, jest prawdziwę.
Dzięki temu jest najlepiej.
Najlepiej.
16 WRZEŚNIA 2017
8 LIPCA 2017
4 MAJA 2017
8 KWIETNIA 2017
17 LUTEGO 2017
27 GRUDNIA 2016
20 LISTOPADA 2016
30 PAŹDZIERNIKA 2016
Wszystkie wpisy