Moje dzieciństwo, moje bardzo miłe chwile w życiu, smutne wieczory i wesołe ogniska...
Brat mi kazał pływać w kałużach, a ja grzecznie w nie wchodziłam, bo przecież trzeba się słuchać starszego brata ;D tyle wspaniałych momentów wiąże sie z tym miejscem...tunele w śniegu jak trzeba było dotrzeć do domu, budowanie tratwy dla babci, żeby przeszła 'bezpiecznie' przez rzeczkę, pływanie w tych syfiastych stawach, zbieranie grzybów, chodzenie w nocy po sadach i straszenie się nawzajem ;D albo raz z babcią poszłyśmy ubrane w białe piżamy do sadu przy drodze i zatrzymał sie przy nas samochód(to było koło 12 w nocy!)pan otwiera drzwi z oczami jak 5 zł i mówi:'dzień dobry" hahaaaha, jego wystraszona mina-bezcenna. spacery z soczką, i wieczne wygłupy, zbieranie jabłek w sadzie, wchodzenie do starych domów już dawno porzuconych przez gospodarzy...tworzenie domków na sianie w stodole, psy, koty, ptaki, jeże, myszki i ropuszka w piwnicy. moja ukochana wieś<3
a wiedział ktoś, że jak się stawia dach to najpierw trzeba zrobić orynnowanie a dopiero potem jętki na dachu?! hahahaaaa, po prostu ci fachowcy są genialni. bo nie chce przeklinać.
do konia! ;))