6 tydzień bez pracy. Traktuję to jako wakacje. Patrząc z perspektywy czasy nigdy w mojej "karierze"zawodowej nie byłem tak długo bezrobotny, co prawda jestem zatrudniony, lecz nie chodzę do pracy. Jest to lekko dołujące. Czas poświęcam na piciu piwa i czytaniu książek. Chciało by się krzyknąć "niech to się w końcu skończy i niech wszystko wróci do normalności" lecze to chyba nie nastąpi zbyt szybko. Szykuję się na zmiany. To co było przed 16 marcem nie wróci już w tej samej formie jakim było. Dużo bym chciał, ale jest mało chęci. Czas wziąć się w garść i działać. Od dzisiaj koniec z alko, fajkami i czas pilnować diety. Zapuściłem wąsa. Czytam teraz Wędrowycza. Przez ten lockdown uda mi sie chyba przeczytac całą serię.