Pewnej nocy przyszedl do mnie Anioł... Popatrzylam w jego oczy,były smutne tak jak moje... Powiedział bym próbowała przedtrwać a cierpienia niebawem ustaną...Prosil bym sie nawróciła bo to moja jedyna szansa... Lecz ja nie chciałam nie potrafilam się zmienic nawet dla niego... Padła na kolana błagając by zabrał mnie z tego świata obojętnie gdzie... Lecz on odpowiedział mi,że aby uciec przed życiem najpierw musze je pokonać. Ja nie mogłam już nawet nie chiałam go słuchać,i tuląc głowe w kolanach żałośnie szlochałam... Gdy Podniosłam się zauważyłam,że on sie oddala... Wiec bez namysłu bieglam ile tchu by móc go zatrzymać... Udalo się na chwile przystanoł i powiedział zawiedziony głosem... Bóg dał Ci szanse byś się nawrociła Lecz Ty ja odrzuciłaś... Odszedł... Rozpłynol sie wraz z moimi łzami... Ja klęcząc nie mogła wyksztusić słowa Patrzylam w niebo... I przez łzy wyszlochałam... Przegrałam Życie...
Moja mała kruszynka;*
Walentynki
p.s. teraz przebaczenia szukasz? nie chce mi sie zyc!
nie chce cie juz znac!
lepiej odejdz ode mnie!!!