Nie działają. Nie działają żadne mowy motywacyjne, żadne medytacje, modlitwy. Umysł w potrzasku. I wciąż powtarzające się w głowie ,,jesteś nikim, jesteś niczym". I choć wiem, że tak nie jest to dokładnie tak czuję. Nie pomaga nowa świadomość, nie pomaga zrozumienie. Pragnę być kimś wartościowym, kimś ważnym dla kogoś, tak ważnym, że będzie mnie trzymał za rękę i powie, że razem damy radę. Pragnę relacji, która przynajmniej złapie mnie za rękę i powie, że jest ze mną. Tak kurwa po prostu.