Kiedy budzę się w nocy, podchodzę do okna i bez słowa spoglądam na księżyc, robie tak co wieczór.
Ogarnia mnie nostalgia. Tęsknie za tym dziecięcym beztroskim światem w którym jedynym problemem było to jak wejść na znajdująca sie w górze huśtawkę.
Kiedy tak spoglądam w księżyc, oczyma wyobraźni widzę swoją przyszłość. Tak nieodgadnioną i nieodkrytą
a zarazem ciekawą, sprawiającą że bez zastanowienia gotowy jestem gnać w poszukiwaniu czegoś nowego,
bez względu na konsekwencje jakie niesie za sobą moje odkrycie.
Mimo tego i tak boje sie przyszłości wiedząc że właśnie znajduję się w kręgu żałosnych perspektyw życia.
Jednak staje na przeciw lękowi przed nadchodzącymi zmianami, wyznaczam sobie cele.
Otwieram okno żeby wiatr wywiał bezsensowne myśli.