Herek po długim czasie, ile ja na nim nie siedziałam? Rok? Ostani raz, kiedy jechałam jednorazowo ujeżdżenie na BOJ, po czym znów wsiadłam na Nando... XD Z początku była masakra, Blondie, która poszła z nami na jazdę niestety musiała wrócić do stajni... ruja. :/ Herkules dostał szału i przez pierwsze dziesięć minut musiałam go nieźle uspakajać. Ech, trzeba mieć szczęście wsiadasz na konia i oczywiście coś mu musi odwalać. Tak, tak, tylko ja mam takie szczęście, serio. XD Ważne, że potem było już super i serio... nie spodziewałam się, że Herkules tak miło mnie zaskoczy. Super jedzie mi się na nim w półsiadzie, lepiej niż w pełnym zupełnie na odwrót niż na Nando. Na początku nie chciałam jeździć na Herkulesie, jeszcze ogier z klaczą na jednym padoku... Wiedziałam, że coś się kroi-- ale pod koniec byłam bardzo zadowolona z jazdy. ;) Kuń sam rwał się do galopu! :D No, uciekam już, taki krótki opis czwartkowej jazdy. :) Jutro prawdopodobnie jazda skokowa, już na Nandoszu.