troche tych ze 100 dni przed maturą.
przechodzą mnie dziwnie znajome dreszcze, drepczą po moim bezwładnym ciele a mnie zalewa tylko zimny pot bo nie mogę się ruszyć. Gdzie jest moje samozaparcie i racjonalne myślenie? Do tej pory myślałam, że jakoś to będzie, ułoży się. Widocznie się myliłam. Widocznie za pomyłki tego typu płaci nie koniecznie winny. Tyle razy słyszałam "dobrymi uczynkami, piekło sobie wybrukujesz..." te słowa dźwięczą mi w uszach. Odbijają się od ścian i uderzają we mnie ze zdwojoną siłą, większą niż te "będzie dobrze". Nie będzie, nie chce już żeby było. Gdybym jeszcze raz usłyszała to pytanie, odpowiedziałabym NIE. Ukradłeś kawałek mojej osobowości. Poźryj go bez popijania.
LY