photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 SIERPNIA 2010

Vox populi - vox dei?

Jakie to rozpaczliwie ludzkie, że garstka zmęczonych, ewidentnie tracących kontakt z rzeczywistością ludzi obwołuje się głosem narodu. Zwłaszcza wtedy, gdy ich działania i przekonania wyraźnie godzą we władzę, którą naród podobno wybiera. Nie mówię tu o obecnym prezydencie czy premierze, ale o władzy w ogólności. Istnieje pewna ciągłość - dowódcy służb mundurowych są mianowani innym rytmem, niż prezydenci, a najnędzniejszy krawężnik nadal jest, było nie było, funkcjonariuszem państwowym. Co więcej - jeśli się nie mylę, to od 20 lat szczycimy się niepodległością.* Tymczasem w stronę mundurowych przy okazji przeniesienia krzyża poleciały obelgi pokroju "ZOMO" czy nawet "Gestapo". Ja rozumiem - niektórzy ludzie są mocno zagubieni czasoprzestrzennie i nie odróżniają dzisiejszej warszawskiej straży miejskiej, prewencjuszy policyjnych i BORu od niemieckiej policji politycznej z okresu III Rzeszy. Ja rozumiem, upał, ścisk, psychoza indukowana.

Pięknie pokazała się psychologia tłumu. Jakiś nakręcony typ próbował sforsować barierki i został za to potraktowany gazem. Ucierpiało też kilka osób stojących obok niego. Myślący rozsądnie człowiek nakładłby typowi po twarzy, że przez jego głupotę dostał gazem po oczach. Tymczasem manifestanci zaczęli kląć na strażników miejskich, wyzywać ich od najgorszych, aż w końcu ze strony mniej lub bardziej zorientowanych padły okrzyki "Gestapo!". Tłuszcza podchwyciła z entuzjazmem.

Powalił mnie też na kolana chłopak, który stał nad chuderlawym, na oko czterdziestokilkuletnim strażnikiem, świadomy swojej przewagi wzrostu i masy, i powtarzał mu przymulonym, ale groźnym głosem (strażnik w tym czasie rozmawiał z kimś innym): "Nie przelewajcie polskiej krwi!". Temuż młodemu chciałbym przekazać następującą myśl:

Polska krew przelewa się codziennie na ulicach w czasie wypadków, napadów i innych atrakcji, a wasza szopka angażuje służby, które w tym czasie mogłyby ratować poszkodowanych. Aha, i bądź taki odważny wtedy, gdy nie stoi obok ciebie spora grupka ludzi gotowych rzucić się na człowieka, do którego startujesz.

Dalej. Kobieta ze łzami w oczach przekonująca księdza, że ten krzyż musi zostać, bo to ich wiara i symbol. Jak nie będzie tego krzyża, to nie będzie wiary. Gdzie jej nie będzie, zapytuję? Przed Pałacem Prezydenckim? Czy w waszych sercach? Wiara jest albo jej nie ma, żadne  materialne symbole tego nie zmienią.

No i przechodzimy do gwoździa programu. Wiara naszych rodaków pod krzyżem. Już usłyszeliśmy,że krzyż jest wiarą. Chwilę później zaintonowano modlitwę "Zdrowaś Mario". Wszystko po to, żeby krzyż został. Nieważne, że w przeniesieniu biorą udział księża - podobno funkcjonariusze Kościoła, który reprezentuje ten krzyż. Wierni przeciw swoim pasterzom. "Módlmy się za tych kapłanów!", mówi ktoś. Kto inny stwierdza, że krzyża nie może odebrać byle ksiądz, żąda arcybiskupa. Może jeszcze papieża? A nie, przepraszam, papież jest Niemcem, Niemcu nie oddadzą krzyża.

Muszę po prostu zapytać tych ludzi: w co wierzycie?! W kogo?! Bo na chwilę obecną jawi mi się, że w Lecha Kaczyńskiego z Marią Zawsze Dziewicą Żoną Jego oraz grupką współpoległych oficjeli, przepraszam, apostołów, którzy to polegli masowo pod Smoleńskiem na Krzyżu marki Tupolew. Przykro mi, ale nie słyszałem o żadnym Kościele utrzymującym taki dogmat. Być może czas założyć własny?



Dobrze, zostawmy wiarę tych wzorowych Polaków. Przejdźmy do ich rozpasanego ego, bo o tym przecież mowa. Pan Miłosz Stanisławski, "rzecznik" "obrońców krzyża" skomentował odsłoniętą tego samego dnia tablicę takimi słowami:

 

"Tablica nie była ustalona ze stroną społeczną (...) Nie była też skonsultowana z harcerzami zapewne, być może była skonsultowana z kurią czy episkopatem".

 

Ma rację! Ani tablica, ani krzyż nie zostały skonsultowane ze społeczeństwem. Ale do tego społeczeństwa nie należy wyłącznie pan Stanisławski, ani pani Joanna**, deklarująca swoim zdaniem "wolę narodu". Do tego społeczeństwa należę też ja, moja narzeczona, sąsiad z siódmego piętra i sąsiadka z numeru obok (co przyznaję z wielką niechęcią). Należy do tego społeczeństwa i tego narodu także prezydent Komorowski, prezes Kaczyński, Miecz Szcześniak, Nergal i Emanuel Olisadebe (a co, obywatelstwo ma!). I każdy z nich ma prawo do swojego zdania.

 

Żadne z nich nie ma natomiast prawa olewać cudzych potrzeb i cudzej wolności. I tak jak Nergal obraża wielu chrześcijan drąc Biblię na scenie (co mnie ani ziębi, ani grzeje - jako jednostka jest nieszkodliwy), Szcześniak obraża uszy niektórych swoich antyfanów (chociaż większość Polaków pewnie zapyta "Że kto to jest?"), tak te dwie belki stojące na Krakowskim Przedmieściu, a tym bardziej zebrany wokół nich nakręcony tłum, obraża moje uczucia i przekonania. Jestem bowiem przekonany, że miejsce obiektu kultu jest w świątyni; miejsce symbolu wiary jest w świątyni, domu wiernego lub na jego osobie (w formie biżuterii chociażby); a miejsce osób z zaburzeniami poczucia rzeczywistości uniemożliwiającymi zdrowy udział w życiu społecznym i politycznym jest na oddziale psychiatrycznym, a nie na reprezentacyjnej ulicy w środku miasta stołecznego, w dodatku przed budynkiem, który ma w teorii reprezentować majestat władzy wykonawczej naszego państwa. Jak szanowana jest ta władza, widzimy codziennie, a raczej słyszymy w wypowiedziach tych i innych szanownych obywateli (vide prezes Kaczyński i "pomyłka przy wyborach").

Niestety, moje zdanie w tej kwestii jest konsekwentnie olewane. Ankietowany jestem wyłącznie z tego, jakiego radia słucham (żadnego), jaką telewizję oglądam (żadnej) i jakie papierosy palę (okazjonalnie wysępione). Gdyby zależało to ode mnie, cesarzowi oddanoby co cesarskie, a Bogu co Boskie. Niestety, nie mam tyle tupetu, by usuwać stawiane przez pseudochrześcijan obrażające moją wiarę totemy. A oni mają go dość, by stawiać kolejne, i to grupowo.

Smutne jest to, że zagraniczne media również obserwują wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu. Obserwują z coraz większym niepokojem. Przypomnę, że nieco ponad 200 lat temu nasi sąsiedzi uznali, że jesteśmy zbyt słabi, skłóceni i nieobliczalni by zasługiwać na wolność i własne państwo. Może to otrzeźwi trochę bojowników o wolność, którzy najwyraźniej potrzebują gdzieś dać upust swoim popędom.



____________

 

*Osobiście uważam, że niepodległość można było sobie wywalczyć o wiele wcześniej, tylko nie spróbował tego nikt, kto rzeczywiście się liczył w rozgrywce.


**O pani Joannie miałem okazję czytać artykuł. Według podanych tam informacji, jest osobą po ciężkich przejściach w dzieciństwie (sama relacjonuje to jako "20 lat katowania"), głęboko religijną, bezrobotną, nie będącą w stanie stworzyć rodziny, ale poświęcającą się kochaniu tysięcy ludzi miłością czystą. Z wyglądu, słów i zachowania przypomina mi pewną moją pacjentkę, która niezachwianie twierdziła że jest "Oblubienicą Chrystusa". Komentarz profesora co do tamtej pani brzmiał: "To co, proszę kolegów, włączamy olanzapinkę?" (Podpowiedź: Olanzapina to takie lekarstwo. A Google to twój przyjaciel.)

Komentarze

lynette Tymczasem w stronę mundurowych przy okazji przeniesienia krzyża poleciały obelgi pokroju "ZOMO" czy nawet "Gestapo".
podobno podczas sprzątania świec, kwiatów i zdjęć (trzeba było przecież ogarnąć plac na uroczystości niedzielne), były głosy że to jest zamach na tożsamość państwa, że usuwa się tą pamięć materialną w białych rękawiczkach. Powracają do czasów komuny, i porównują to działanie do pałowania. Również powracają do czasów wojennych kiedy to właściwie nawet posiadanie krzyża w domu było zabronione. Porównywują wręcz te boje z tym co mamy teraz. Chciałabym zapytać przeciw czemu brnią ten krzyż? Bo wychodzi teraz na to że przed samym kościołem! Przed miejscem do którego oni sami przychodzą, i modlą się o zdrowie, o pomyślność i wogóle... Przecież nikt nie chce go połamać, zepsuć, ani nikt tam nie chce napisać jp... dziwne zachowanie stadne. (a tak poza tym, to ja przypadkiem xD temat notki jest interesujący :D)
16/08/2010 0:01:57
dunvael Nie nie nie, nie mam zamiaru idealizować. Mówiąc obrazowo, skurwysyny były, są i będą. Ale, moim zdaniem, poszanowanie dla pewnych idei było większe. I dla samego zdrowia i życia. Choćby dlatego, że łatwo było je stracić w tamtych czasach. I to wcale nie w walce. Ale z powodu głupiutkiej dzisiaj choroby, którą leczymy lekami za 15-20 złotych.

Z jednej strony fakt, prawda, którą o sobie podajemy, może zostać wykorzystana przeciwko nam. Choćby nielegalne użycie naszych danych. Ale z drugiej strony, nasze dane podlegają ochronie. Jeśli ktoś użyje mojego zdjęcia, danych, etc. to są paragrafy, przed którymi będzie odpowiadał. Jest to jakaś forma ochrony.

Panna Joanna to ta taka młoda dziewoja o pełnym fanatyzmu (choć stawiałbym na środki odurzające) wzroku? Czy artykuł o niej jest gdzieś w sieci? Chętnie bym poczytał...
15/08/2010 23:39:00

Informacje o bruxist


Inni zdjęcia: 1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegames