Jawa - moja perełka...

Taaak, dawno nie pojawiał się żaden wpis, ale to z powodu braku czasu i natłoku szkoły. Poza tym, wiecie, dziewczyna ;). Wrzucam zdjęcie mojej Jawy 50 "Pancerki", która jest takim oczkiem w głowie. Historia sięga lat 80tych, kiedy ta maszyna została wyprodukowana (dokładnie 1980 rok), kiedy to kupił ją mój wujek, będąc mniej więcej w moim wieku (nastolatek). Wuj pojeździł nią około 10 lat. Potem odstawił ją do stodoły, ponieważ kupił Jawę 175, potem CZ 350 itp.  Gdy od młodości widywałem ją w tej stodole, zawsze chciałem na niej jeździć, ale po 1. byłem wcześniej za młody, a po 2. nie chciała odpalić. W 2010 roku, już jakiś czas po kupnie skutera, bez jakiejkolwiek praktycznie wiedzy o silnikach, postanowiłem ją uruchomić. Spędziłem kilka godzin na dochodzeniu do problemu, okazało się, że zniknęła iskra po 20 latach stania w stodole. Przeszukałem internet, podejrzewalem instalację, tym bardziej, że wujek mówił, że pod koniec coś się tam działo przy włączeniu świateł, że gasła czy coś takiego. Ale instalacja była nieruszona, a bez świateł wuj mówił, że bez problemu chodziła. Po przeszpyraniu tematu w necie natknąłem się na problem z przerywaczem, szybko myśląc znalazłem sklep z częściami do takich motocykli w moim mieście, zakupiłem przerywacz za całe 9 PLN i wziąłem się do pracy. Ucząc się podstaw przy robocie, wymieniłem przerywacz i sprawdziłem iskrę. JEST! Super! Po zmianie świecy i podaniu paliwa spoza baku (wśrodku był cały pordzewiały i brudny) próbowałem ją odpalić. Niestety, po kilkudziesięciu próbach "na popych" tylko raz dosłownie strzeliła. Na co dziadek rzucił, żeby wyczyścić gaźnik. Rozebrałem gaźnik, był w środku jak i na zewnątrz cały ubrudzony (w Jawce została miesznka, która przez 20 lat stania była już samym starym olejem). Wyczyściłem go na szybko, byle był dopływ. Złożyłem to do kupy, paliwo, świeca i próbujemy. Wciskam sprzęgło, 1ka, pcham, puszczam sprzęgło... TRRRRRRRRRRR RYN DYN DYN DYN DYN DYN  :D. Jawa zapaliła i mało tego, po przepracowaniu paru minut zdolna była już normalnie jechać. Sprawdziłem - wszystkie biegi działają, nic nie wylatuje. Tylko ten bak był trochę kłopotliwy, bo max czas jazdy to ok. 1-2 minuty, bo paliwo było tylko w wężu doprowadzającym. Po jakimś czasie kupiłem okazyjnie bak, po drobnym wyczyszczeniu nadawał się do użytku. Zmieniłem także olej w skrzyni (starego praktycznie nie było). W ostatnim czasie zmieniłem żarówki i okazało się, że mam światła, a instalacja jest w 100% sprawna. Jawa czeka na odmalowanie w wakacje, ponieważ rdza zaczęła ją podjadać przez te lata :(. Po odmalowaniu chciałbym zarejestrować ją na zabytek. I tutaj najciekawsza część. Jestem drugim właścicielem Jawy, ma ona przebieg teraz ponad 8 tys. km, a ma już 32 lata, w tym 20 lat przestane i OD NOWOŚCI NIKT NIGDY (!!!!) NIE ROZBIERAŁ W NIEJ SILNIKA! Jest oryginalnie złożony w Czechosłowacji, mój wujek nawet prawdopodobnie nigdy nie zdejmował bocznych osłon silnika. Ten silnik nigdy nie widział remontu i chciałbym aby tak zostało. Tym bardziej, że ma 32 lata, ponad 8 tysięcy przebiegu, a pracuje nadal jakby wczoraj przejechał te 8 tysięcy. Nie wymaga żadnej ingerencji, poza drobnymi szczegółami jak kranik, nowe wężyki itp. ale przy takim wieku to normalne. Tak więc Jawa jest dla mnie bezcenna ze względów mechanicznych, ale też sentymentalnych. Wujek jest dla mnie jak mistrz (wuj jest od wielu lat mechanikiem), który uczy mnie swojego fachu. Jest dla mnie największym idolem! Dlatego, gdy ktoś mówi, żebym "pozbył się tego starocia", mam już w głowie myśli o spaleniu mu domu...

Kto jeździł na tych sprzętach, bardzo dobrze wie o czym mówię ;) Tego nie da się poczuć na nowiutkim CHUJroxie od Yamahy, czy SHITfighcie Peugeota, a nawet na szlifierach typu CBR. Uczucie jazdy takim sprzętem jest nieporównywalne i każdy kto raz spróbuje, nie będzie zsiadał z tych "staruszków" ;)

Pozdrawiam!