Każdego dnia umieram na nowo!
Jestem pieprzonym wrakiem człowieka...
nie potrafię się szczerze uśmiechać, nie mogę spokojnie wstać.
Każdy wieczór i każdy poranek, to kolejna dawaka bólu.
Wciąż nie mogę uwierzyć, że już nigdy Cię nie zobaczę.
Moje wszystkie marzenia legły w gruzach. Całe moje zycie straciło sens...
każdy dzień jest tak samo bezsensowny. Wstaję z lóżka choć wiem, że nie ma to wiekszego znaczenia.
Chodzę do szkoły chociaż wiem, że i tak to niczego nie zmieni.
Modlę się, błagam Boga o coś co jest niemożliwe.
Przytulam się do Twojego czapraka, czuję Twój zapach, ale to mi nie pomaga.
Tej tęsknoty nie da się opisać. Tego bólu nie da się znieść.
Nie pomagają pocięte nadgarstki, nie pomaga rozwalanie sprzętów w domu.
Mimo tego robię to nie potrafię nad sobą panować.
Chcę wsiąść w autobus, wbiec do stajni i ujrzeć Ciebie tam gdzie zawsze, w Twoim boksie.
Jedyne realne czego pragnę to umrzeć i już na zawsze być z Tobą<3
Nie potrafię zrozumieć jak to mogło się stać. Dlaczego Ty?
Co ja zrobiłam, że Bóg mi Cię odebrał?
Nie zdążyliśmy prawie niczego osiągnąć, tyle było przed nami...
Tyle było przed nami dni smutnych, trudnych i wesołych.
byłeś lekiem na każdy mój ból.
Klepię w tą klawiaturę, widzę Twoje zdjęcie i mam wrażenie, że jesteś.
Że nic się nie stało, że to wszystko to tylko zły sen.
Ale to prawda, jebany fakt.
Zareaz pewnie z powrotem położę się na podłodze z żyletką w ręku, znów potnę ręce.
I wpadnę w taką histęrię, że zacznę się dusić.
Moje życie od zawsze było jakieś chore. Jestem jakimś toksycznym stworzeniem.
Gdzie nie pójdę to dzieje się jakaś krzywda.
Mam dość siebie i swojego przeznaczenia.
Tak bardzo Cię kocham i tak bardzo za Tobą tęsknię.
Jedyne co mi pozostało to ból, sprzęt, zdjęcia, filmiki
kawałek Twojej grzywy, pamięć i wieczna miłość...
Tak cholernie tęsknię.
Gdyby ktoś wynalazł wechikuł czasu, dała bym sobie obciąć obie nogi,
by móc spędzić z Tobą choć 5 minut ; (