życie toczy się dalej.
codziennie te same jebane czynności
szkoła->dom
dom->szkoła
a w zasadzie to raczej odwrotnie.
od jutra zaczynam znowu robotę.
i git-prosta robota, proste czynności,
nie będę musiała myśleć.
Przez kilkanaście godzin dziennie jestem robotem
zaprogramowanym by się uczyć, mówić dzień dobry i te inne magiczne słowa.
Tata nie wróci.
coraz bardziej to do mnie dociera...
Choć czuję Jego obećność.