Takie tam. Beznadziejnie wygląda na fotoblogu. Żeby nie powiedzieć, że chujowo.
Miałam plany na długą, słitaśną (nie, to nie byłoby słitaśne, ale z pewnością nie miałoby większego sensu) notkę o moim dzisiejszym dniu, tak jak obiecałam Oli, ale jakoś przeszła mi na to ochota.
Nie lubię swoich zmian humoru, z minuty na minutę, nie lubię swojego nie panowania nad emocjami i niepotrzebnego wkurzania się na coś, co mnie teoretycznie nie powinno wkurzać. Teoretycznie.
Powala mnie czasem głupota ludzka. Opieprzanie ludzi za coś, co się samemu robi, gadanie o czymś, o czym się nie ma zielonego pojęcia, bo się nigdy czegoś takiego nie przeżyło. To nie jest normalne.
Ta notka nie mówi właściwie o niczym konkretnym, co jest najlepsze.
Pozdrawiam Olę i Nikodema, dzięki którym nie musiałam spędzać popołudnia z Mickiewiczem.
I rambo rambo rambo rambo rambo rambo.