Znowu zasada, że jak się wali to wszystko. Nie mam czasu na nic, a co odhaczę coś z listy rzeczy do zrobienia to dochodzi nowe zadanie. Jestem przemęczona, nie mam czasu na rozrywkę. Wpadam powoli w depresję. Nie mogę spać, bo ciągle myślę o obowiązkach. Chciałam zrobić wszystko przed, żeby później mieć czas na zabawę i relaks. Nie mam standardowo kasy na nic. I nic nie jem, bo nie potrafię z tego wszystkiego. Oby przeżyć do czwartku, wtedy chociaż na parę dni zapomnę o wszystkim.
Jakie to szczęście, że istnieje facebook i Internet! Przynajmniej w ten sposób sobie od czasu do czasu z kimś pogadam, bo chyba bez tego bym umarła pod stertą książek i tekstów.
Dobra wiadomość to taka, że jak wszystko ogarnę to jutro sobie pozwolę wyjść do ludzi. Uff!