Powiedz mi że mnie obudzisz,
Powiedz że jest Ci przykro,
Pozwól mi wyszeptać Ci obietnicę.
Cisza Twoich ust mnie więzi,
Lekko je zwilżasz,
Zatrzymaj czas,
Pozwól poczuć się choć trochę dłużej,
Nie budź mnie z tego snu.
Świat przysnął na chwilę,
zwolnił wraz z twoimi opadającymi powiekami,
i kamieniem na sercu opadł,
by znów wzbić płonący pył.
Powiedz że chcesz bym został tu przez chwilę,
Nie pozwól mi się obudzić,
Gdy opuszki suną po Twojej skórze,
Gdy oddech znów pali w płucach,
Daj temu uciec.
Pozwól bym spojrzał Ci w oczy,
Pozwól się temu wydostać,
Lecz zanim odejdziesz,
Pozwól mi chwilę trwać w tej ciszy
Powiedz że chcesz poznać mnie tak naprawdę,
Rozbrój mnie,
Oddychaj głęboko,
Chłoń mnie.
Twoje łzy wypalają na skórze,
Resztki wspomnień,
Pozwól się uwięzić chwili,
Nim mi znów umkniesz.
Pozwól pożerać się wzrokiem,
Gdy łapczywe dłonie suną po Twojej talii,
Nie musisz modlić się o szczęście,
znalazło nas gdzieś pomiędzy dwoma piaskownicami,.
Patrzę i pragnę,
Ziarnko zatyka klepsydrę,
Twoje włosy lekko kołyszą się
Na wietrze naszych oddechów
Chcę zostać tam już na zawsze.
Zatapiam w Twojej szyji
Resztki marzeń i obietnic,
Zapach Twojej skóry wabi mnie,
Szepce do mnie cicho,
Krzyczy wraz z wagami
Sunącymi wzdłuż...
I ciszą sen ten utrzymaj.