Uwaga, będą smęty. Chciałabym się wyżalić, więc jeśli nie macie czasu, ochoty to nie musicie czytać.
Mam siedemnaście lat i nigdy nie byłam w prawdziwym związku opartym na zaufaniu i miłości. Jestem chyba tak żałosna, że nikt mnie nie chce, albo tak wybredna że odrzucałam każdego kandydata. Nigdy nie spotkałam chłopaka, z którym chciałabym być, albo to ja mu się nie podobałam. Nie znaczy to, że nikt się mną nie interesował, bo byłu kilkoro takich nawet niedawno, ale co z tego jak żaden nie przykół mojej uwagi jakoś tak szczególnie? Jest mi tak dziwnie nieprzyjemnie, gdy moje przyjaciółki rozczulają się nad swoimi chłopakami, a ja jedynie przytakuje i się uśmiecham.
No i pięknie, zjebałam sobie mój dobry dzisiejszy humor :o gratuluje sobie.
A co do bilansu, to na śniadanie zjadłam ryż z mlekiem [140 kcl] edit póżniej.
A tak, co u Was motylki, mam nadzieję, że się trzymiecie. :-)