robilam wczoraj porzadki w szafach i znalazlam tekst ktory kiedys napisalam. juz nie pamietam kiedy to bylo ale z tekstu wynika ze nie mialam najlepszego humoru;/ nie wiem czemu zachowalam te kartke?! moze dlatego ze przelalam na nia swoje uczucia? tylko cholera wie o co w tym tekscie chodzi:P hehe jest tam jeden wielki chaos, ale co tam... kto chce czytac niech czyta:p acha i zdjecie nie ma nic wspolnego z tekstem... po prostu podoba mi sie...
Podjeli probe ratowania milosci. choc mogli wiele stracic, woleli milosc... to jest wlasnie piekne. kiedy patrzysz ze to co wydawaloby sie byc nierealnym staje sie mozliwe i rzeczywiste... tylko potrzeba wiary, ktorej w ostatnich czasach tak brakuje... patrzac jak inne osoby pokonuja przeszkody ciesze sie a jednoczesnie ogrania mnie smutek, ze ja nie potrafie sie wziasc w garsc... w tym momencie zamykam sie w sobie i chowam w ciemny kat. chce byc sama i nie powalam by ktokolwiek sie do mnie zblizyl. Uciekam przed przed uczuciami, bo nie chce czuc... nie chce by znowu bolalo, by ranilo moje serce, a cierpienie znowu przenikalo na wylot... po prostu nie chce. za bardzo sie przejechalam na pewnej osobie i teraz boje sie znowu cierpiec.
bo cierpienie jest jak cien, ktore rzuca slonce
on zawsze bedzie za toba chodzil, nie wazne dokad pojdziesz
jedynie w ciemnosci sie od niego uwolnisz...