Hihi, przesłodkie i cieplutkie skarpetki (nie mogę się zdecydować, który wzór jest moim ulubionym, ale chyba właśnie te różowe) na bardzo zimne już wieczory. Zaczynam lubić zimę dla takich leniwych chwil, ale tylko pod warunkiem unoszącej się woni cynamonu od palącej się obok świeczki!
edit:
Upiekłam dzisiaj ciastka i zrobiłam sernik, żeby nie myśleć jak bardzo boli mnie brzuch, to chyba najlepszy lek przeciwbólowy! :)