(c) M.M. 2010
Karków... O matko, miał być Kraków, ale widać przy piątku mam karkówkę na myśli...
Więc jeszcze raz: Kraków jutro! Długo długo wyczekiwana sierpniowa wizyta realizowana we wrześniu. Cóż, c'est la vie. Różne przypadki chodziły po ludziach. Radość wielka, że W KOŃCU!
Ostatnio Sz.S. powiedział, że trzeba mieć stalowe nerwy żeby wrzesień tak wyglądał jak wyglądał. Z kolei P.P.P. mówi, że wszystko to kwestia podejścia. Z tym się zgodzę, zasada względności jest odwieczna i wiecznie działająca.
Sprawa ze względnością podobnie się ma w przypadku miejsca, którym jest L., a którego fragment wyposażenia widzimy na zdjęciu. W zasadzie wszysko i aboslutnie wszystko tam jest takie, że ZALEŻY jak się na to spojrzy. W trakcie pobytu tam miałem 3 wizyty i 3 definitywnie różne poglądy na to co się widzi. De gustibus non est disputandum, może o kwestii plastikowego wykończenia kolumn napiszę wkrótce więcej.
Znowu październik niedługo. Październik, który jak to ma w zwyczaju, potrwa do połowy listopada. Oj oj. Trzeba siać siać siać!