(c) Briegers & LS 2008
Przedwczesne kończenie studiów - tak jak pierwotnie myślałem, że nazywa się ten proces - a właściwie prośba prodziekana "no niech pan złoży to podanie o powtarzanie roku, proszę..." - jest zasadniczo podobna do wyrywania zęba u dentysty. Z kilku powodów:
1'mo
do ostatniej chwili ma się nadzieję, że zęba uda się uratować
2'ndo
do pewnego momentu nie ma się o tym pojęcia, przecież w czasie ostatniej wizyty wszystko było w porządku a pozostałe zęby są zdrowe
3'tio
bez znieczulenia bardzo boli
4'tro
boli szczególnie jesli dentysta ma brudne ręce, cuchnie mu z ust, a ząb którego wyrywa jest zdrowy
5'nto
jeśli już do tego dojdzie chce się to mieć już za sobą, najlepiej jednym pociągnięciem. Nie ma nic gorszego niż dłubanie w dziurze
6'xto
dziura powstała bardzo psuje estetykę człowieka, przecież to była zdrowa jedynka, a teraz jest dziura okropna przez którą ucieka powietrze przy mówieniu i alkohol przy zapijaniu smutku
7'imo post factum
no i jeszcze świadomość, że gdyby dentysta wiedział, że ja jestem jego sąsiadem, który teraz będzie wył z bólu przez miesiąc, a on to będzie słyszał u siebie w mieszkaniu, i wtedy nie wyrywałby zdrowego zęba, i tylko ewentualnie kazał go wyszczotkować, jest to absolutnie dobijające
i jeszcze to stękanie dentysty: zapraszam (przepraszam, o, nie, przepraszam nie było) zapraszam na kolejną wizytę, następnym razem już się postaram i nie będzie bolało
nie wiem czy skorzystam
PS tytuł notki? proszę wpisać w gugle "la dentiste" - co wyskakuje jako pierwszy wynik? "LA DENTISTE ET LA BIO" Ironia losu.