czy czasem wszyscy nie żyjemy we własnym, osobnym, inwidualnym Instytucie żywiąc nadzieję, że to kawałek zbudowanego ze szlachetnego kamienia zamku,
który nas odgrodzi od zła świata,
a tak naprawdę dyskretnie przyciąga najgorsze z dwojoną mocą? nie wiem, ale widząc Instytut swoimi oczami, jestem pewna, że nigdzie się nie wybieram,
zamknięta w mroku i strachu.