Foteczka ze spacerku na Barbarce z M-żonkiem i Kadetem.
No i w niedziele święta... Do tego czasu muszę zrobić jedzonko, posprzątać, pofarbować włoski, zrobić pazurki i "opalić się " :) A co do masakry w tytule- mój Braciszek jedzie ze swoją narzeczoną do jej rodzinnego miasta i nie mają co z kotem zrobić... Więc przygarniamy go na kilka dni. Tak więc będziemy mieć Tosię, Kikę, Kadeta i ich Bieguna. Oj, będzie masakra :) Nawet nie wiem, czy jest sens robić porządki, bo sierściuchy pewnie nam dom rozniosą :D Pozostaje mieć nadzieję, że nie wyjdą z tej wizyty rozkoszne kociaki- weterynarz twierdzi, że nie...